poniedziałek, 4 maja 2015

klops...

Osz żesz daaaawno mnie tu nie było:/ wydawałoby się, że zawód kury domowej jest bardzo leniwy bo jak to siedząc w domu można nie mieć czasu?! A jednak... codzienne wykonywanie tych samych obowiązków jest mało kreatywne i rozwijające nie wspominając już o czasochłonności... Ale pomimo natłoku obowiązków udało mi się od święta i okazjonalnie wykonać parę rękodzielnych cudów:). Zacznę może od czerwonej serwetki szydełkowej, którą wykonałam w styczniu jako spóźniony prezent bożonarodzeniowy dla mojej kochanej Babulinki:)

użyłam cieniowanego kordonka co mogło być błędem z mojej strony, gdyż mało a raczej niewidoczny jest jej piękny wzór....:/ ale cóż nauczyłam się że nie warto przedobrzać na siłę;p

Następna w kolejce jest serwetkowa ramka w maki. Wymęczyłam ja na kreatywnym dniu spędzonym z Katarzyną M.;) która również nabyła nowych doświadczeń i przekonań co do tej techniki:)

Teraz czeka tylko na odpowiednie zdjęcie:)

A że po drodze mój jedyny braciszek wkraczał w wiek dorosłości wykonałam dla niego kosz z niezbędnymi dla tego wieku przyborami:D jednakże zrezygnuję ze wstawienia zdjęcia gdyż pewne rzeczy musiałabym zacieniować... Natomiast z racji Wielkiej Nocy i chrzcin małej Joasi, której chciałam podarować coś wyjątkowego postanowiłam zmierzyć się ze scrapbookingiem i stworzyłam, chociaż może to za dużo napisane, wykonałam, będzie trafniej, album






nie jest to może wielkie dzieło ale jak dla mnie na pierwszy raz jestem usatysfakcjonowana :)

Wśród rodziny i znajoych powszechnie wiadomo że jestem łasuchem;) a żeby sobie dogodzić chętnie biorę mikser w rękę i czary mary 

Czokokubek jak marzenie! Jakieś 5...set słodkich kalorii. Mmmm... no niestety na jakiś czas muszę sobie odpuścić, lato się zbliża a kilogramy same nie uciekną;P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz